Zainteresowani

wtorek, 22 października 2013

20.

Czekałem do rana, a gdy tylko się obudziłem wyskoczyłem z łóżka umyłem się i ubrałem. To tak dziwnie brzmi.. tak normalnie, jakby nie było porwania i Alexa, jedynie Alan na pewno musiał być prawdziwy. To tłumaczy czemu tu jestem. Nieważne, potem się nad tym będę zastanawiał. 
Wyszedłem z sypialni i z dziwnie dobrym humorem ruszyłem do kuchni. Przywitał mnie tam uśmiech kucharki ze wczoraj, nie mogłem go nie odwzajemnić, dlatego tez rozciągnąłem usta w lekkim uśmiechu i poprosiłem o śniadanie. Co dostałem było mi szczerze obojętne. Zjadłem szybko i zamieniłem kilka zdań z kobieta. Potem przeprosiłem i udałem się do gabinetu Daniela. Trochę już się orientuje w tym domu co wcale mnie nie cieszy. 
Niestety nie zastałem go. A szkoda. No nic poczekam, a na razie złapię się za coś co potrafi odciągnąć mnie od rzeczywistości na długie godziny. Malowanie. 
- Nie przywieziono może sztalug? - zapytałem uprzejmie (jak to brzmi) jednej ze służących. 
- Czekają w salonie. - odpowiedziała po czym odeszła. Ja za to ruszyłem do salonu, gdzie tak jak się dowiedziałem stały dwie piękne sztalugi i mnóstwo potrzebnych mi do malowania rzeczy. Az się uśmiechnąłem. Złapałem na raz za wszystko i udałem się do sypialni. Tam poprzestawiałem kilka rzeczy otrzymując pusty kąt. Następnie porozkładałem w tamtym miejscu sztalugi. Przysunąłem sobie stolik na którym porozkładałem twarde i miękkie ołówki, farby, pastele, mazaki, a nawet węgiel. Wysilił się koleś. 
Zasiadłem przed pustą kartka i myślałem, ze się załamię. Co mogę namalować? Nic nie przychodziło mi do głowy. Po dłuższej chwili chodzenia w kolko zasiadłem na parapecie i zamknąłem oczy. Pod powiekami jak na zawołanie ukazała mi się twarz Alexa. Jak zawsze nie wyrażała emocji. Była zimna i oschła. Taka ja zapamiętałem. Nie tracąc czasu zasiadłem z powrotem przed kartka łapiąc za ołówek i zacząłem szkicować. Następnie w ruch poszły różne grubości ołówków nadając odpowiednie rysy. Na sam koniec wycieniowałem całość i teraz przypatrywałem się obliczu Alexa. Az westchnąłem przypominając sobie jak patrzył nie raz na mnie tym wzrokiem czasem tylko jego ciemne jak noc oczy wyrażały inne emocje. Niestety wtedy nie zwracałem na nie uwagi. A szkoda. 
Z tego transu wyrwało mnie burczenie w brzuchu. Spojrzałem w stronę okna i aż otworzyłem szerzej oczy. Słońce właśnie zachodziło, a pamiętam, że jak zaczynałem było rano. Tak długo go rysowałem? Az mi się wierzyć nie chce. 
Ostrożnie odłożyłem rysunek na stół i wyszedłem kierując się do kuchni. Najpierw jedzenie, potem sprawa z laptopem. 
- Nie było cie na obiedzie. - usłyszałem na wstępie głos kucharki. 
- Rysowałem, nawet nie zauważyłem, że już wieczór. - przyznałem szczerze. Ta kobieta sprawiała, że mięknąłem w jednej chwili. Nie umiałem być na nią zły, rzucać w jej stronę ironiami ani sarkazmami. Dlaczego? 
- Skończyłeś? - spytała zaciekawiona. 
- Tak. Potem mogę Pani pokazać. - zmierzcie mi ktoś temperaturę, ja okazuje szacunek. Umieram?
- Ja mam nadzieje, ze go zobaczę, a teraz już siadaj i jedz. - powiedziała z uśmiechem podstawiając mi górę naleśników pod nos. Nawet jakbym się upierał, to nie umiałbym odmówić. Ten zapach był boski. Zasiadłem szybko i złapałem się za pałaszowanie czując się na powrót jak dziecko. Nawet się nie obejrzałem, a talerz już był pusty. poklepałem się po brzuchu i oblizałem usta. To się nazywa mistrzowska kolacja. 
- Daniel jest w domu? - zapytałem myjąc ręce z syropu klonowego.
- Wrócił jakiś czas temu. Siedzi u siebie w gabinecie. Kazał nie przeszkadzać. - powiedziała zmywając. No cóż, ja mu przerwę. Mam w dupie co teraz robi. Ja mam swoje potrzeby!
- Ja już pójdę. - powiedziałem na odchodne do kucharki i dziarskim krokiem ruszyłem do gabinetu Daniela. Nawet nie pukając wkroczyłem do środka. 
- A.. to znaczy Kaien. Potrzebujesz czegoś? - czemu mi się wydaje, że chciał powiedzieć Alan? 
- Owszem. Mogę dostać laptopa? Na własność. - przeszedłem od razu do rzeczy. Daniel spojrzał na mnie trochę zaskoczony. 
- Po co ci? - zapytał. 
- Do niczego niecnego. - odparłem znudzony. - Nawet nie potrzebuje internetu. Po prostu chce mieć w nim trochę prywatności. Tak żebym tylko ja miał do niego dostęp. - wytłumaczyłem oczekując reakcji. 
- Naturalnie. Trzeba było tak od razu. - powiedział bez zastanowienia. - Zajmę się tym jutro z samego rana. Do południa będzie czekał w salonie. - dodał, a ja tylko skinąłem głowa i wyszedłem. 
No. To sprawa załatwiona. Tak jak powiedział laptop czekał na mnie w salonie. Oryginalnie zapakowany i nietknięty. Po prostu żyć nie umierać.. Do czasu oczywiście. 
Sypialnia stała się moim głównym azylem i centrum dowodzenia w jednym. Tu czułem się najbezpieczniej. 
Od razu złapałem się za instalowanie systemu i całej reszty potrzebnych rzeczy. Po dwóch i pół godziny juz zakładałem hasło. Ucieszony otworzyłem edytor tekstowy i zacząłem pisać. 
Zacząłem od porwania opowiadając cala swoja historie. Oczywiście nie skończyłem. Nie opisałem chyba nawet trzech dni, gdy połapałem się, ze juz dawno czas na obiad. Chyba muszę zacząć planować sobie czas. 
- Co robisz? - zapytałem Daniela. Tak dokładnie postanowiłem być miły. Zdziwiło go to nie powiem, ale zaraz się uśmiechnął.
- Pracuje, mam teraz wyjątkowy nawal. Laptop dostarczony? 
- Tak, już go ogarnąłem. 
- Malowałeś coś? 
- Trochę. - chyba mu się nie spodoba mój portret. 
- Mogę zobaczyć. - wzruszyłem tylko ramionami za to Daniel podniósł się z fotela. Oj dziadu idziesz tam na własną odpowiedzialność. Weszliśmy do mojego pokoju, a ja złapałem za rysunek. No to chwila prawdy. 
Tak jak podejrzewałem. Daniel wkurwił się i to bardzo. Zaczął się wydzierać, że nie chce widzieć jego podobizny i jak mam to rysować to lepiej żebym w ogóle tego nie robił. Jednym słowem niczym mnie nie zaskoczył. Wysłuchałem spokojnie jego.. zdania? Na ten temat po czym zlewając to całkowicie zasiadłem na kanapie. Gdy tylko zostałem sam oprawiłem moje dzieło w antyramę i postawiłem w najbardziej widocznym miejscu w całym pokoju. Potem uśmiechnąłem się i w końcu poszedłem spać.

6 komentarzy:

  1. Kaien ty wredna mała łajzo xD Ten pomysł z oprawieniem podobizny Alexa mnie zabił ♥
    Naprawdę nie pasuje mi to, że mylą jego imię z Alanem ;/ On nie żyje HELOOOŁŁŁ. Ma wyprute bebechy. Jakoś mi go nie żal :#
    Ciekawi mnie co ten skurczybyk knuje z tym laptopem.. no nic.. idę się zastrzelić i zmartwychwstać w przyszły poniedziałek :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze zroibl z tym portretem. Niech go spali , a nie a temeu Kajenowi (nie umiem napisac ;p)i należy się nauczka. Przecież Alan to jego syn chyba może pomylić prawda imiona ? Ale coś tu trochę smierdzi. To tak jakby Alan byl nwm..jego dziwką ?



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  3. zobaczymy co dalej... nadal mi brakuje alexa i jego znecania sie... albo milosci miedzy nimi...
    Ciekawe co ma w planach Kaien

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    pomysł z oprawieniem portretu Alexa świetny.... ależ się Daniel wściekł jak zobaczył kogo Keien namalował... ciekawe co on kombinuje z tym laptopem...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, ten pomysł z oprawieniem portretu Alexa jest świetny.... ależ się Daniel wściekł jak zobaczył kogo Keien to namalował...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, ten pomysł z oprawieniem portretu Alexa jest fantastyczny... Daniel się wściekł jak zobaczył kogo Keien namalował...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Nie ugryzę za komentarz