Powoli upływały kolejne dni. Każdy był taki sam. Codziennie nie
jadłem, od czasu do czasu coś wypiłem i tradycyjnie wysłuchiwałem tego co ma do
powiedzenia ojciec Alana. Ogólnie to znikałem w oczach. Pewnego razu idąc do
ubikacji po prostu zasłabłem. Obudziłem się wtedy w łóżku z kroplówką i
wenflonem. Byłem niesamowicie wkurwiony. Wyrwałem to chujstwo, a krew trysnęła
na ścianę za mną. potem już tylko powoli się sączyła. Oczywiście potem drugi i
trzeci raz wkuwano mi to cholerstwo. Przez to co mi wpychano do jedzenia
przybrałem na wadze, a w mojej głowie powstał piękny plan. Chciałem spaść tak
nisko jak jeszcze nikt. To było moim jedynym celem.
- Twoja waga jest już w porządku. Myślę,
że możemy pozwolić ci samodzielnie jeść. - powiedział koleś w kitlu i zaczął
pozbywać się kroplówki jak i wenflonu. Ucieszyłem się nie powiem, ale na
zewnątrz nie dałem nic po sobie poznać. Gdy tylko zostałem sam wstałem i udałem
się pod prysznic. Ogarnięty już ubrałem się w pierwsze lepsze ciuchy i udałem
się do kuchni. Zjadłem, żeby sprawiać wrażenie normalnego i zacząłem zwiedzać
dom. Szybko znalazłem się w ogrodzie. Dowiedziałem się, gdzie obecnie jestem i
z kim mam do czynienia. Okazało się, że tata Alana mieszka w wielkiej wili i na
pewno jest szanowanym jak i znanym człowiekiem.
- Al.. To znaczy Kaien jak się czujesz? -
poprawił się szybko.
- Dobrze.. przepraszam, że doprowadziłem
się do takiego stanu i przysporzyłem panu zmartwień. - tak muszę udawać
grzecznego i potulnego. To będzie idealne złudzenie.
- Nie przejmuj się, ważne, że już jest
lepiej. - podszedł do mnie i poczochrał mi włosy. Miałem ochotę odepchnąć jego
dłoń, ale jak chcę dopiąć swego to muszę to ścierpieć. Uśmiechnąłem się więc
delikatnie.
- Jest coś co mógłbym robić? - spytałem
niepewnie.
- Hmm.. może komputer? Albo inaczej.
Powiedz mi czym się interesujesz? - to mnie zdziwiło, ale niech dziadowi
będzie.
- Lubię malować. - odparłem krótko. Nie mam
pojęcia co mógłbym mu powiedzieć oprócz tego.
- Świetnie.. Jeszcze dziś do twojej
dyspozycji będzie sztaluga i potrzebne ci przybory. - powiedział uśmiechnięty,
wyciągnął telefon i odszedł.
Może i bym się z tego ucieszył.. kiedyś.
Teraz mi to lata. I tak długo tu nie zabawię, a temu dupkowi jeszcze się
odechce mnie tu trzymać.
- Witam, mogę przeszkodzić? - jakaś
kobieta wyrosła przede mną i zaczęła mnie irytować samym swoim
istnieniem.
- Jeżeli już musisz. - odpowiedziałem w
ogóle nie zwracając uwagi na to, że jest ode mnie dużo starsza.
- Jestem psychologiem. Pan Daniel prosił,
żebym z tobą porozmawiała. - powiedziała przymilnym głosem. No ona chyba śni,
że ja będę z nią o czymkolwiek rozmawiał. Niech wraca skąd przyszła.
- Nie ma takiej potrzeby. Ze mną wszystko
w porządku. Nie potrzebuję rozmów z tobą. - odparłem zirytowany. Chcąc pozbyć
się jej towarzystwa ruszyłem do domu. Niestety to upierdliwe babsko cały czas
było za mną.
- Niestety będziesz usiał ze mną
porozmawiać. Za to otrzymałam pieniądze.
- Śnij dalej. Lepiej idź do Daniela i
oddaj mu całą kwotę, bo o rozmowie możesz marzyć.
- Tata pozwala ci mówić do siebie po
imieniu? - zdziwiła się wyraźnie, a ja już nie wytrzymałem. Wszystko zrozumiem,
ale żeby nazwać tego bydlaka moim ojcem! Tego nie ścierpię!
- Tata? - spytałem kpiąco. - To. Nie.
Jest. Mój. Tata. - syczałem każde słowo stojąc niebezpiecznie blisko niej. -
Ten gnój nie jest ze mną w żaden sposób spokrewniony! On pozbawił mnie
mojej miłości! Zabrał od ukochanej osoby! Przetrzymuje mnie tu! I to miałby być
mój tata?! – krzyczałem najgłośniej jak tylko umiałem. Jeszcze chyba nikt mnie
tak nie wkurwił. – Spierdalaj lepiej ode mnie, bo teraz to nie ręczę za siebie.
– wyszeptałem jeszcze po czym odsunąłem się i szybkim marszem ruszyłem do
obecnie mojego pokoju. Miałem ochotę roznieść wszystko i wszystkich.
- Kaien? – ciche pytanie dobiegło od strony drzwi. Momentalnie
zwróciłem w tamtą stronę swój wzrok i już nie wytrzymałem. Po jaką cholerę on
ty przylazł.
- Spierdalaj! Daj mi spokój. Chcę być sam! – wrzeszcząc podszedłem
do drzwi i dosłownie wyrzuciłem Daniela za nie. Potem jak małe dziecko osunąłem
się po drewnie i popadłem w rozpacz. Jestem żałosny.
Uspokoiłem się sam nie wiem po jakim czasie. Było już ciemno.
Wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do kuchni. Dostałem kanapki i gorącą
czekoladę. Nie chcąc jeść samemu zostałem w pomieszczeniu z kucharką.
- Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blady. – powiedziała zatroskana.
Nie miałem siły się na nią złościć.
- Nie. Tak bardzo nie chcę tu być. Chciałbym umrzeć. – mruknąłem słabo.
- Co ty mówisz. Nie powinieneś tak mówić. Życie jest ważne. Każdy
żyje po coś. – przysiadła się do mnie. Biła od niej taka dziwna aura. Coś
czułem, że to będzie jedyna kobieta z którą normalnie i o wszystkim będę mógł
porozmawiać.
Siedziałem u niej jeszcze długo po tym jak zjadłem. Miło mi się z
nią rozmawiało. Nie zmienia to jednak faktu, że mam swój cel. Teraz mam też
pomysł. Potrzebuję laptopa.
Ty, ty, ty, ty, ty.... co ty knujesz huh?
OdpowiedzUsuńTo mi śmierdzi bardziej niż ojciec Alana. I czemu ta psycholog nazwała Daniela (zero skojarzeń xD) jego ojcem i czemu pomylono jego imię z Alanem.. nie podoba mi się to. To dziwne.. ale ta kucharka wydaje mi się spodobała, bo taka jakaś miła.
Co nie zmienia faktu, że tak cholernie brakuje Alexa :c
Witam,
OdpowiedzUsuńtaka nagła zmiana zachowania Kaien jest niepokojąca, cóż on takiego kombinuje..... co ty kombinujesz? Tyle pytań, z żadnej odpowiedzi.... ta kucharka wywarła miłe wrażenie na mnie....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Mam takie wrażenie, że ten cały Daniel jest chory psychicznie i nie może się pozbierać po stracie syna, więc próbuje sobie wmówić, że Kaien jest Alanem... Ah, nie wytrzymam, muszę wiedzieć co się stanie dalej xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam :3
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, taka nagła zmiana zachowania Kaien'a jest bardzo niepokojąca, co on takiego kombinuje? a ta kucharka wywarła miłe wrażenie na mnie....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńcudnie, taka nagła zmiana zachowania Kaien'a bardzo niepokoi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza