Zainteresowani

wtorek, 23 lipca 2013

7.

Pierwszy wstęp na tym blogu i myślę, że ostatni. Otworzyłam wraz z inną blogerką bloga jak zawsze o tematyce yaoi, jednak jest to zwykłe opowiadanie. Nie ma tam zbytnio znęcania, ani przemocy. Tych co są zainteresowani zapraszam pod ten adres : http://lucky-stranger.blogspot.com/
________________________________________________________

Obudziłem się obolały w TYCH miejscach. Delikatnie i ostrożnie dźwignąłem się do siadu, rozejrzałem po pokoju i prawie padłem na zawał. Przy biurku siedział mój Pan i się we mnie wpatrywał. Jakoś dziwnie się czułem pod tym spojrzeniem zwłaszcza, że ja byłem nagi, a on ubrany.
- Ominęło cię śniadanie. - powiedział najzwyczajniej w świecie. Jakoś mnie to nie za bardzo obchodziło więc nic nie powiedziałem. - Masz tu przybory do malowania. Ciesz się, bo to jedyna twoja prośba jaką spełniłem. - dodał i po prostu wyszedł.
Nie no super, mogę sobie rysować, ale na razie wolałem się za to nie brać, bo boję się tego co mój mózg mi podsuwa.
Do końca dnia nie ruszyłem się z łóżka, mało jadłem i na dodatek trochę zdenerwowałem Pana. To na pewno nie wróży dobrze, ale czasu nie cofnę. Szczerze to nawet nie żałuję.
Następnego dnia nie było lepiej, było dużo gorzej.  Miałem jakiś zły humor, a Pan dodatkowo mnie irytował i nie dawał spokoju.
- Nic nie rysowałeś? – dwudziesty raz zadał to pytanie, już go nie zignorowałem.
- Nic, kompletnie nic, zadowolony? – zapytałem niezbyt grzecznie, a po chwili poczułem pieczenie na szczęce.
- Nie zapominaj do kogo się zwracasz. – powiedział przez zaciśnięte zęby.
- No tak, przepraszam Panie, może wypiąć ci dupe, żebyś mógł sobie użyć i zostawić mnie samego. – chyba powiedziałem za dużo. Każde moje słowo ociekało ironią i niemożliwym by było gdyby tego nie zauważył. Spojrzałem jednak na niego hardo i pożałowałem.
- Nie przeginaj kurwa. Zapomniałeś chyba, że do tego służysz. – powiedział i to było gorsze od pobicia czy jakiejś tortury. Uświadomił mi coś o czym zapomniałem, że służę tylko do pieprzenia. No bo do czego innego.
Do moich oczu napłynęły łzy. Nie miałem najmniejszej ochoty na odgryzanie się. Chciałem jedynie zostać sam. Niestety.
- Ale wiesz co? Skoro sam oferujesz to nie będę rezygnował. – był wkurzony. Złapał mnie i brutal nie zdarł ze mnie to co miałem na sobie. Muszę się przyzwyczajać, bo tak teraz będzie wyglądać moje życie. Nie opierałem się gdy uderzył mnie kilka razy.
- Podnieca cię ból? – zapytał widząc, że po jego ciosie mój członek nieznacznie się podniósł. – No proszę mały masochista się znalazł. Nie będę odmawiać przyjemności. – dodał i uderzył mnie w twarz. Z wargi poleciała mi strużka krwi, ale nie przejąłem się nią, tak jak on. Chyba postanowił się wyżył, bo uderzał z dużą siłą, a ja stękałem z bólu. Na granicy świadomości poczułem jak wchodzi we mnie brutalnie i porusza agresywnie. Sapał mi do ucha, a ja nie chciałem tego słyszeć. Przed oczami pojawił mi się pierwszy jego gwałt na mnie. Wiedziałem, że płaczę, ale to nie było ważne. Ważne było to, że mimo, że nie chciałem to i tak sapałem, bo czułem przyjemność. Naprawdę jestem popieprzony. Żeby odczuwać przyjemność podczas gwałtu i to tak brutalnego trzeba mieć nierówno pod sufitem. W końcu zemdlałem i było mi lepiej. Bez bólu i cierpienia. Jednak nie na długo, bo wiedziałem, że w końcu się obudzę.
Kolejne dni nie były lepsze. Za każdym razem byłem katowany i gwałcony, a moja psychika upadała po każdym takim poniżeniu. W końcu przestałem reagować na to co mi robi. Leżałem tylko nieruchomo, a z oczu leciały łzy. Nic więcej. Nie czułem już bólu, bo większego się nie dało. Na reszcie poznałem prawdziwe oblicze Pana.
Zaczął mnie traktować jak śmiecia, nic nie znaczące gówno do pieprzenia gdy ma się zły humor czy jest się zbyt zestresowanym. Przywykłem do tego. Już nawet nie liczę ile razy robi to w ciągu jednego dnia. Ważne jest, że pod koniec zawsze mdleję i nie słyszę tego znienawidzonego westchnienia świadczącego, że skończył.
- Zastanawia mnie jak długo pociągniesz wiesz? – zapytał pewnego dnia zanim zaczął.
Mnie samego też to nurtuje, bo czy nie byłoby lepiej gdybym zdechł i nie musiał tego znosić? Dla mnie na pewno tak, ale wtedy ten bydlak zniszczyłby życie jakiegoś innego chłopaka, dlatego nie mogę się poddać.
- A może bym cię tak potorturował co? – zapytał spokojnie paląc papierosa.
Nie no pewnie. Tylko na to czekam. Aż się nade mną jeszcze bardziej poznęcasz i już kompletnie zniszczysz psychicznie. Szkoda, że mam zbyt opuchniętą twarz i zbyta mało siły, aby mu to powiedzieć.
- To nie taki zły pomysł. – odpowiedział za mnie i strzepnął popiół na moje posiniaczone ciało. Gdybym mógł to bym się skrzywił. Najważniejsze to, to znieść. 

6 komentarzy:

  1. Bardzo mi sie podoba ten rozdział. Bardziej mogłabyś poopisywać ale jest mega. Z niecierpliwością czekam na kolejne części.
    Nie wiem czy dobrze zauważyłam ale opisz bardziej wygląd bohaterów

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    oj biedny Kaien, współczuje mu choć można rzec, że sam sprowokował takie zachowanie „swego Pana”, mam nadzieję, ze też będą miłe chwile... i tak źle nie będzie traktowany...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, to nie tak miało być :c Miał go już nie krzywdzić i miało być dobrze :c Ale.. muszę przywyknąć do tego, że to sado-maso i kolorowo nie będzie... Nie zmienia to faktu, że kocham to opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  4. To już drugi Twój blog, który uwielbiam. Świetny rozdział~ Czekam na kolejny i weny życzę~

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka,
    rozdział wspaniały, oj biedny nasz Kaien, współczuje mu choć no cóż sam sprowokował takie zachowanie...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wspaniale, biedny nasz Kaien... ale cóż sam sprowokował takie zachowanie...
    weny życzę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń

Nie ugryzę za komentarz