Zainteresowani

wtorek, 9 lipca 2013

5.

- Kaien wstawaj. - usłyszałem głos należący do mojego Pana.
Nie chcę otwierać oczu, bo wiem co mnie czeka, ale muszę. Otworzyłem niepewnie zaspane oczy.
- Nie patrz tylko chodź. - powiedział i ruszył do drzwi.
Jednym słowem czas na powrót do tych ciemności. Zwlokłem się z materaca i ruszyłem za nim.
Dziwne, czy tak wygląda droga do piwnic? Chciałem już o to zapytać, gdy Pan się zatrzymał a ja omal na niego nie wpadłem.
- Zwykle nie słucham tego co chcieliby niewolnicy, ale mogę to potraktować jako nagrodę za posłuszeństwo. Nie zmarnuj tego. - powiedział zwrócony do mnie tyłem i otworzył drzwi wchodząc do jakiegoś pomieszczenia.
Nie mając co zrobić podreptałem za nim i oniemiałem. Stałem w pokoju. W moim pokoju! Ale jak? .. To w ogóle możliwe?
- No już, nie płacz. To nic. - zaczął wycierać łzy spływające po moich policzkach.
- Jak Pan to.. - nawet nie mam siły kończyć.
- Myślisz, że wybrałem cię z przypadku? - powiedział zaskoczony. - Oczywistym jest, że cię obserwowałem. - dodał i ucałował moje usta.
Dziwne. To było inne. Nie zaborcze czy brutalne, a przyjemne. Pewno mi się wydaje. Tak to wszystko przez to co mi dał. Na pewno!
- Dziękuję. - wyszeptałem.
- Nie dziękuj. Przyjdę do ciebie wieczorem. - powiedział i wyszedł zostawiając mnie samego.
Ogarnął mnie błogostan. Czuję się jak w domu, padam na łóżko i.. STOP! Co on powiedział? Wieczorem? Po co?
Gdy w miarę ogarnąłem swoje myśli postanowiłem porozglądać się po pomieszczeniu. Zaglądałem do szuflad, jednak wszystkie były puste, ale czego ja się spodziewałem? Że będzie wszystko na swoim miejscu? Koń by się uśmiał jakby słyszał o tych moich nadziejach. Przecież to tak na prawdę nie jest mój pokój.
Padłem na łóżko, które swoją drogą okazało się być bardzo wygodne i zacząłem rozmyślać nad tym co czeka mnie wieczorem.
Na pewno jest jakiś haczyk w tym, że dostałem taką, a nie inną "nagrodę". Muszę się mieć na baczności.
Chwila! Skoro mnie obserwował, to jak długo? Tydzień? Miesiąc? Rok? Kilka lat?! Oby miesiąc. Jeżeli kilka lat, to wie co sobie robiłem. O ja pierdolę. Błagam, niech tego nie wie!
Podniosłem się i zasiadłem przed biurkiem. Nudzi mi się. Posprzątałbym, ale nie ma czego. Cholera przez to, że jest urządzony jak mój, czuję się, jakby porwanie było snem. Nie chcę tego, bo to przywraca wspomnienia. Moją rodzinę i przyjaciela, których i tak już pewnie nie zobaczę.
- Kurwa! - wydarłem się.
Nie chcę o tym myśleć. To tak boli. Myśl, że nie zobaczysz najbliższych. Czy mnie szukają? Czy płaczą? Sam nie wiem i się nie dowiem. To boli.
Padłem z powrotem na łóżko i próbowałem sobie wyobrazić ich twarze. Niby były, ale takie zamazane. Ja chcę ich zobaczyć! Proszę! Łzy zaczęły spływać kończąc wędrówkę we włosach. Głowa zaczęła boleć od niemożliwego życzenia i wysiłku jaki wkładałem w próbę przywołania ich twarzy, ale nie obchodziło mnie to. Nie wiem kiedy zasnąłem. Czy minęła godzina, dwie. Nic mnie nie obchodziło. Sen był wyjątkowy. To się liczy.
Obudziłem się w lepszym nastroju. Postanowiłem nie przejmować się tym co było i skupić na tym co jest. Na szafeczce obok łóżka zobaczyłem talerz z kanapkami i herbatę. Czyżby już był wieczór? Nawet tego nie wiem. To frustrujące.
Złapałem za kanapkę, potem drugą i już byłem pełen. Te dwie co zostały niech leżą. Będą na potem. W końcu nie wiem, co strzeli do głowy mojemu Panu i czy da mi jeść rano. Herbaty nie tknąłem, nie chciało mi się pić.
Siedziałem już sam nie wiem ile i patrzyłem na ścianę jak na zbawienie, gdy usłyszałem kroki. Nie przejąłem się nimi. Słyszałem je już kilka razy i za każdym się w końcu oddalały. Tym razem jednak nie znikły. Wręcz przeciwnie. Ta osoba, a raczej mój Pan wszedł do środka i bez słowa usiadł koło mnie.
- Długo już nie śpisz? - padło pytanie czyli muszę odpowiedzieć.
- Nie wiem, nie mam zegarka.. Panie. - dodałem. Prawie zapomniałem z kim rozmawiam, bo głos był jakby inny. Nastała dłuższa cisza. Nie przeszkadzało mi to, ale wiedziałem, że w końcu znowu się odezwie, bo ja nie mam do tego prawa.
- Nie jesteś głodny? - chyba zauważył, że nie zjadłem wszystkiego.
- Zostawiłem na potem. Nie wiedziałem czy dostanę gdy będzie na to pora. - ostatnie zdanie wypowiedziałem w myślach.
- Powstrzymujesz się prawda? - o co mu chodzi? Niby przed czym się powstrzymuję?
- Nie rozumiem o co ci chodzi Panie. - przypomniałem sobie, że nie dodałem do ostatniej wypowiedzi "Panie", ale on zdaje się tego nie zauważył, bo nie zwrócił mi uwagi.
- Przed wybuchnięciem, buntem, wykrzyczeniem tego co myślisz. - powiedział beznamiętnie.
- Nie. To i tak nic nie zmieni. Mogę jedynie pogorszyć sytuację, a tego bym nie chciał Panie. - odpowiedziałem. Na prawdę nie chcę pogorszenia sytuacji, ale co do wykrzyczenia to już inna sprawa. Chętnie bym to zrobił, a najchętniej mu w twarz.
Sytuacja powtarzała się przez może tydzień. Miałem już dość. Przynosił mi trzy posiłki dziennie, nie dotykał, nie bił, nie całował, nie gwałcił. Przychodził tylko i rozmawiał. Po to mnie tu sprowadził? Do towarzystwa? Żeby miał do kogo gębę otworzyć? No bez jaj. Trzeba było powiedzieć! Co za problem podejść do kogoś na ulicy i poprosić o rozmowę? Nie rozumiem go! Dziś znowu przyszedł porozmawiać, a ja już nie wytrzymywałem!
- Jakie jest, albo raczej było twoje ulubione zajęcie? - zadał już sam nie wiem które pytanie tego dnia. Błagam, zaraz nie wytrzymam i na prawdę wybuchnę! To jest jakieś nienormalne. Zacisnąłem ręce na pościeli i starałem się uspokoić.
- Malowanie. - odparłem przez zaciśnięte zęby. Muszę się uspokoić, ale wiem, że będzie tylko gorzej.
- Chciałbyś mi coś powiedzieć? - zapytał, a mnie zamurowało.
- Panie? - czyżby o to mu chodziło? Zapomniałem zakończyć słowem "Panie"
- Nie to. Nie masz ochoty mi czegoś powiedzieć? - ponowił pytanie naciskając na słowo ochota. Teraz to mnie podpuszcza prawda? Muszę być twardy. Nie dam się. Wzmocniłem uścisk na pościeli.
- Nie Panie. - powiedziałem, a on bez słowa wyszedł. Odczekałem może pięć minut i zacząłem się wyżywać na poduszce.
To pytanie powtarzało się codziennie przez kolejny tydzień. Tym razem gdy zadał mi to pytanie po raz już ósmy, nie wytrzymałem. Wstałem gwałtownie i zacząłem chodzić po pokoju.
- To jak, chciałbyś mi coś powiedzieć? - zapytał po raz dziewiąty. Czara się przelała.
- Tak! - krzyknąłem, a potem już nie zniżając tonu słowa same wypływały z moich ust. - Po jaką cholerę mnie tu trzymasz?! Żeby rozmawiać?! Jaki to ma sens?! Sprowadziłeś mnie tu, zniewoliłeś i poniżyłeś! Kazałeś mówić do siebie Panie, a ja się nie czuję twoim niewolnikiem! Nic ze mną nie robisz! Nie całujesz! Nie gwałcisz! Nie zmuszasz do niczego! Tylko rozmawiasz! Nie wiem już co mam myśleć! Mam mętlik w głowie! Po co mnie tu trzymasz! - wykrzyczałem mu w twarz, która ani na chwilę nie zmieniła wyrazu obojętności. - Odpowiedz! - zażądałem.
Cisza trwała już dłuższą chwilę, a do mnie zaczęło docierać to co zrobiłem. No to nie żyję. Co ja najlepszego zrobiłem?!
Na jego ustach wykwitł uśmiech, a ja w zamian obdarowałem go chyba najbardziej epickim zdziwieniem ever. Z czego on się śmieje?
- Cieszy mnie, że w końcu powiedziałeś mi co tak na prawdę myślisz, chociaż nie musiałeś krzyczeć. - wstał podszedł do mnie i pocałował. Sam nie wiem czemu, ale nie chciałem, aby kończył, jednak zaraz odsunął się i skierował do wyjścia.
- Zapomniałeś na końcu dodać Panie. To już piąty raz od dwóch tygodni, a to oznacza karę. - powiedział i wyszedł zostawiając mnie samego.
Więc o to mu chodziło? W tych rozmowach chodziło tylko o to, żebym powiedział co tak na prawdę myślę?! No bez jaj! Nie mógł tak od razu? Ja pierdolę!
Zaraz! Jaka kara?! Co on szykuje? Ehhh mogę się spodziewać wszystkiego. Tylko czemu cieszę się na wieść o karze? Jestem nienormalny.

5 komentarzy:

  1. No masz... zaczyna mi się podobać... 'sadomasochizm' xD
    Oczywiście tylko w twoim wydaniu ^^
    Faktycznie takie więzienie tylko po to żeby pogadać, jest irytujące... nie zmienia to faktu, że ciekawe ;P
    Z niecierpliwością czekam na kolejny poniedziałek <3
    Twoja dongsaeng ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu przerywasz w najgorszym momencie. Kiedy będzie seks? Mały już jest bardzo spragniony z tego co widzę i napalony na swojego Pana. Oby kara była baaardzo zaspokajająca. :)
    czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    rozdział bardzo dobry, Pan okazał trochę serca Kainowi, ciekawe jaka szykuje dla niego karę.... no cóż takie więzienie, aby pogadać może być bardzo interesujące..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    rozdział jest dobry, och tak Pan okazał troszkę serca Kainowi, bardzo mnie ciekawi jaką to szykuje dla niego karę... ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    rozdział jest wspaniały, tak Pan okazał choć trochę serca Kainowi ;] ciekawi mnie jaką to szykuje dla niego karę... ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Nie ugryzę za komentarz