Oficjalnie ogłaszam, że zwiedzanie domów jest niesamowicie nudne. Bo co ciekawego jest w wchodzeniu do gabinetu, albo siłowni? Nic.
Zszedłem na dół do salonu. Zostałbym tam dłużej sprawdzając miękkość kanapy jednak wolałem podążyć do jak się okazało kuchni w której Alex zawzięcie coś robił. Stanąłem cichutko w progu przyglądając się mu. Był całkowicie inny. Taki skupiony na tym co robił i jakby nieobecny. Chyba pichcił jakąś zupę, bo co chwilę wrzucał do garnka, a to warzywa, a to jakieś przyprawy. Jakoś mało mnie to obchodziło. Bardziej mnie interesowała jego sylwetka okryta szkarłatną jedwabną koszulą schowaną w jeansowych spodniach, które idealnie podkreślały jego smukłe i długie nogi. Miałem już zmięknąć i do niego podejść, gdy coś mi się nie spodobało. Alex wyjął jakąś torebeczkę z kieszeni. Była w niej jakaś mała biała tabletka. Wrzucił ją do garnczka i porządnie wymieszał całość. Zmrużyłem oczy i coś mnie tknęło. Co to mogła być za tabletka? I co ważniejsze. To dla mnie czy dla Alana?
Nie chciałem tam dłużej stać, ale nie chciałem też uciekać, więc odepchnąłem się od futryny i ruszyłem do wnętrza pomieszczenia.
- Co to? - rzuciłem znudzonym tonem.
- Kaien.. Dawno wstałeś? - był zaskoczony moim pojawieniem.
- Przed chwilką. Od razu poczłapałem na dół i oto jestem. - wyrzuciłem ręce na boki. - Too.. co to i dla kogo? - dopytywałem się.
- Dla ciebie. - powiedział od razu przelewając trochę zupy jak się okazało do głębokiego talerza i podając go mnie z łyżką. Przyjąłem go i usiadłem do stołu.
- Nie jesz? -spytałem wiedząc, że nie zamierza sobie nakładać.
- Jakoś nie mam na razie ochoty. Później zjem. - odparł i wyszedł.
Dobra, albo to było podejrzane, albo ja jestem dziwny i wymyślam. Jeszcze raz. Co się działo. No więc. Podziwiałem sobie bezczelnie Alexa, gdy ten gotował, dokładnie przyjrzałem się każdej części jego ciała i każdemu ruchowi, Alex dodał do zupy jakąś tabletkę, a potem wepchnął mi talerz z tym czymś w środku. Na dodatek nie zjadł ze mną tylko wyszedł. Tak to na pewno jest dziwne i podejrzane. Teraz inna sprawa. Jeść to czy gdzieś wyrzucić? Coś tak myślę, że nie należy tego spożywać.
Wylałem całą zawartość talerza do wielkiej donicy w której stała ogromna paproć i opuściłem kuchnię. Nie ma głupich, trzeba się gdzieś ukryć. Tylko gdzie? On pewnie zna każdy kąt w tym domu. W końcu jest jego właścicielem.
Znalazłem się w salonie. Skręciłem w pierwszy korytarz i otworzyłem pierwsze lepsze drzwi. Zamknąłem je szybko i powoli obróciłem się tyłem do nich, po czym zapaliłem światło.
- O kurwa. - wyszeptałem w szoku chociaż chciałem krzyczeć. To co zobaczyłem sprawiło, że wcześniejszy posiłek znalazł drogę powrotną przez przełyk i wylądował przede mną. - Ja pierdole. - powiedziałem wycierając usta i podnosząc wzrok. Pod ścianą naprzeciw mnie leżał Alan z wyprutymi flakami w ogromnej kałuży krwi. Jedno oko miał otwarte szeroko, jakby w szoku, a drugiego nie było. Ba.. Mało tego. Połowy twarzy nie było! Przeraziłem się nie na żarty. To zrobił Alex? Co w takim razie chciał zrobić ze mną? Ta tabletka na pewno była dla mnie. Teraz to oczywiste. Nie chciał, żebym się zabijał, nie chciał być moim panem i nie chciał, żebym odchodził.
- Chciał się mnie pozbyć. - powiedziałem w szoku i osunąłem się na kolana. Podniosłem się po jakimś czasie i zacząłem krążyć gorączkowo w tę i z powrotem po pomieszczeniu. Co Alan mu zrobił, że tak go zmasakrował? To nie jest normalne.
W końcu rozejrzałem się po całym pomieszczeniu chcąc się nieco uspokoić. Ominąłem wzrokiem martwego Alana i spojrzałem wprost w jego oko leżące w jednym z kątów pomieszczenia. Automatycznie zacisnąłem powieki i zacząłem spazmatycznie oddychać. To było obrzydliwe. Nie chciałem tam być. Wybiegłem z pomieszczenia i wróciłem do salonu. Zacząłem szukać drzwi na zewnątrz. Musiałem uciec. Nie mogłem tam zostać. Alex by mnie zabił. Tylko czy zrobiłby to szybko, czy powoli, żeby mieć przyjemność ze słuchania mojego krzyku.
W końcu zobaczyłem ogromne drzwi wejściowe. Nie myśląc pobiegłem w ich stronę, ale nie dobiegłem. Przede mną pojawił się znikąd Alex bawiący się nożem.
- Kaien.. Nie śpisz? - spytał zdziwiony. Fajnie wiedzieć co za tabletkę dodał do zupy. Serio super!
- Nie, ale ja już pójdę. Chciałem wyjść do ogrodu. - powiedziałem z naiwnością, że mnie wypuści i chciałem go wyminąć. O dziwo minąłem go bez przeszkód. Wyciągnąłem dłoń w stronę klamki i zrobiło się przeraźliwie ciemno, głowa zaczęła pulsować tępym bólem, a ja odleciałem.
Jezu! Co Alex chce zrobić Kaienowi? On chce mu krzywdę zrobić? I teraz cały tydzień będę myśleć o tym, co on chce zrobić młodemu... :( przecież mówił że Kaien zawładnął jego sercem...
OdpowiedzUsuńŁeee... czemu takie krótkie? Jak ja wytrzymam do następnego tygodnia. No cóż takie życie. Pozdrawiam ewcia7640 :)
OdpowiedzUsuńMuszę przestać czytać tego bloga w obecności innych, bo moje reakcje są... boskie.
OdpowiedzUsuńJuż tak się cieszyłam, że może będzie dobrze, że może będzie się im układać czy coś.. że siędo siebie zbliżą,a tu takie buu :C
Alex czemu to robisz? Kaien cię przecież kocha. W sumie Alex też powiedział o swoich uczuciach, ale już sama nie wiem co mam myśleć. Ta tabletka od początku wywołała u mnie niepokój. Gr.. A wyoatroszony Alan... miałam oczy jak pięć złotych.. *bynajmniej wiem, czemu nauczycielka patrzyła na mnie jak na upośledzoną*.
Chcesz nas trzymaćw takiej niepewności przez calusieńki tydzień?
Załamię się... na serio :c
Tymaczem... wney życzę ;*
Boziu....Tak jak wyżej myślałam, że Alex chce dbać o Kaiena i tak dalej, bo przecież powiedział mu co czuje a tu takie.....waaaat?!
OdpowiedzUsuńA wypatroszony Alan.....coś boskiego * ^ * Taka słodko-krwawa zemsta ~ Hahahaha c: Chyba przeczytam sobie poprzednie rozdziały xD
Ale.....ten rozdział...no cóż - totalnie mnie zaskoczył. Mam nadzieję, że Alex nie potraktuje Kaien'a tak jak Alana...bo byłoby źle xD
Przetrzymujesz Nas kolejny tydzień....Potwór D: Ale pewnie wyczekam c: Lub zginę na w-f xD
Pozdrawiam i weny życzę~
Kimi~
Witam,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział... ciekawe co to była naprawdę za tabletka.... biedny Alan Keith, chyba miał go nigdy nie znaleźć... i ta końcówka pełna grozy....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńświetny rozdział... co to była naprawdę za tabletka? biedny Alan, Keith, chyba miał go nigdy nie znaleźć... i ta końcówka pełna grozy....
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńświetnie... ta tabletka, czym była naprawdę? och biedny Alan, Keith, chyba miał go nigdy nie znaleźć... i ta końcówka pełna grozy.... aż się boję co dalej może nastąpić...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza