Zainteresowani

wtorek, 13 sierpnia 2013

10.

- Nie podoba ci się? Mówiłeś, że ten najlepszy. – normalnie musiał to powiedzieć co? Miałem ochotę go zabić, ale nie mogłem się ruszyć i nie przeżyłbym jakbym mu coś zrobił. To głupie.
- Nic przecież nie mówię.
- No właśnie. To mnie niepokoi. Jak możesz nie wypowiedzieć się o tym pyszczku? – spytał podchodząc do przerażonego chłopaka i wystawiając przede mnie jego twarz. Odwróciłem wzrok. Co mu tak zależy na moim zdaniu?
- Dobra, skoro nie chcesz nic powiedzieć, to on oberwie. Po każdym pytaniu na jaki nie odpowiesz dostanie w twarz. – powiedział poirytowany i uderzył po raz pierwszy. Usłyszałem syk bólu i jak coś, a raczej ktoś, bo z pewnością był to Alan upada na podłogę.
- To jak, podoba ci się? – spytał patrząc po mnie wyzywająco.
- Podoba. – nie chcę, żeby go przeze mnie bił. Nawet jeżeli najprawdopodobniej ma mnie zastąpić. Chyba humor mu się poprawił, bo się uśmiechnął.
- Co ci się w nim najbardziej podoba? – czyli jednak nie poprawił. Dalej zamierza grać w tą grę. Ale co mam mu powiedzieć? To, że jest tak do niego podobny? Nie mogę tego powiedzieć. Nie, nie powiem tego. Za nic. Siedziałem cicho jak zaklęty do czasu aż nie usłyszałem kolejnego uderzenia.
- Odpowiedz do cholery! – wydarł się.. Alan? Tak to na pewno był on. Cholera czemu on chce ze mną tak pogrywać? I po co kupił sobie tego bachora skoro go katuje? Nie ma się na kim wyżywać? Helooł tu jestem jak co!
- Oczy! Jego oczy! – krzyknąłem gdy jego pięść leciała w stronę Alana. Momentalnie zatrzymał dłoń i spojrzał po mnie.
- Jednak masz język w gębie? … Grajmy dalej. Co ci się w tych oczach podoba? – kolejne pytanie. Ile ma zamiar tak grać? A co do oczu to są najbardziej podobne do tych pana. Niemal identyczne.
- Mam słabość do ciemnych oczu. – odpowiedziałem zrezygnowany. Cholerny psychol i tak go uderzył. Zacisnąłem pięści na pościeli nie mając co innego zrobić. Gdybym chociaż mógł się ruszyć. Wiem, że i tak nic bym mu nie zrobił, ale przecież nie mogę tak po prostu leżeć i patrzeć jak go katuje.
- Na razie koniec zabawy. Coś jeszcze wymyślę. – powiedział do mnie. – A potem zajmę się tobą jak należy. – dodał kierując te słowa do Alana. Przejechał przy tym językiem po ustach z lubieżnym uśmieszkiem. To może oznaczać tylko jedno.
Zostaliśmy sami. Alan zaczął się powoli zbierać z podłogi, a ja odwróciłem głowę tak, żeby na niego nie patrzeć. Wiedząc, że to przeze mnie wygląda jak wygląda po prostu nie mogłem na niego patrzeć.
- Nie mogłeś od razu odpowiadać? Cieszy cię mój ból? – syknął znajdując się nie wiadomo kiedy nade mną. W jego głosie słychać było złość. No to chyba jakiś żart. Że mnie to niby cieszy? Tak to bym chyba nie odpowiadał nie?
- Pojebało cię? Mogłem równie dobrze siedzieć cicho, a wtedy by cię zakatował. Przyzwyczajaj się do bólu. Tego fizycznego i psychicznego. Pan niszczy ludzi od środka i od zewnątrz jednocześnie. Ty miałeś taryfę ulgową. Ja już pierwszego dnia zostałem brutalnie zgwałcony. W porównaniu do mnie miałeś sielankę. – odpowiedziałem wnerwiony. Nie będzie mi szczyl mówił, że specjalnie pozwoliłem go katować. A w ogóle to co on robi na moim łóżku? – Wypierdalaj z mojego łóżka! Znajdź sobie jakieś miejsce, ale tu na pewno nie zagrzejesz! – wykrzyknąłem. Alan chwilę się zastanowił po czym uśmiechnął i zrzucił mnie z łóżka. Gruchnąłem porządnie, a wszystkie dosłownie rany nie pomijając żeber zapulsowały tępym i mdlącym bólem. Zrobiło mi się słabo. Taki ból na raz to zdecydowanie za dużo jak dla mnie.
- O kurwa. – powiedziałem spazmatycznie łapiąc powietrze. Alan jakby mnie nie było. W ogóle nie zwracając na mnie uwagi uwalił się na łóżku. No pięknie. Nie dość, że sam wybrałem tego pierdolonego dzieciaka, zostanę przez niego zastąpiony, to jeszcze traktuje mnie jak śmiecia. Kij z tym, że tak się właśnie czuję, ale nikt poza Panem nie ma prawa mnie tak traktować. Nie miałem nawet siły, żeby się przekręcić do wygodniejszej pozycji. Byłem niesamowicie zmęczony i obolały. Zasnąłem mając nadzieję chociaż przez chwilę nie czuć bólu.
Obudził mnie czyjś krzyk. Do świadomości zaczęły docierać kolejne dźwięki, które z każdą sekundą były coraz bliżej. Zacisnąłem powieki i po chwili niepewnie otworzyłem. Dotarło do mnie co się dzieje. Pan stał nad Alanem i katował go pasem z metalowym zakończeniem. Raz po raz uderzając zostawił na jego ciele pojedyncze ślady. Alan wił się z bólu płacząc i krzycząc żeby przestał.
- Przepraszam!.. Nie bij już..! – nie mogłem tego słuchać. Znalazłem siły, żeby unieść dłonie do uszu i je zatkać. W tym momencie Pan chyba zauważył, że się obudziłem. Zaprzestał karania chyba Alana za coś i podszedł do mnie. Bojąc się, że też oberwę szybko skuliłem się zadając sobie ból. Czekałem na uderzenie, które jednak nie nastało. Zamiast tego Pan podniósł mnie i trzymając na rękach wyniósł z pokoju zostawiając zrozpaczonego Alana samego.
- Zrobił ci coś? – spytał mnie kładąc na jakimś materacu. Spojrzałem na niego momentalnie z niedowierzaniem na twarzy. On się MNĄ interesuje? Od kiedy?
- Nie.. Jedynie wylądowałem na podłodze.. Bolą mnie żebra. – powiedziałem w końcu. Pan przez chwile się nad czymś zastanawiał, a potem pogłaskał mnie ku mojemu zdziwieniu i wstał.
- Daj mi godzinę. Skończę „rozmawiać” z Alanem i zobaczymy co jest z twoimi żebrami. – powiedział i nie czekając na odpowiedź wyszedł zostawiając mnie samego. 

7 komentarzy:

  1. Wiesz.. sama zaczynam się siebie bać xD Kocham to opowiadanie <3 Wielbię. Nie zważajmy na to, że to sadomaso xD Ale wracając do rozdziału. Biedny Alan :c Ale trochę. Nie powinienen tak traktować Kaiena.Starał się mu przecież pomóc. Ale z drugiej strony... czyżby Pan zaczął się nim interesować? Nie myśleć o nim jako o żródle znęcania się? Ja chcę już kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. BArdzo mi się podoba, że skatował alana. Należało się gnojkowi. Nie lubie go. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział z utęsknieniem. Uwielbiam to opowiadanie. Jezu sama się boje siebie już:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednak Alan to wredna kreatura, należy my się to wszystko przez co przechodzi. Mam wrażenie ze rozdział był dość krótki, może marudzę, ale lubię takie kilometrowe notki. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    wspaniały rozdział.... och chyba Pan się zezłościł na Ala za takie złe potraktowanie Kaiena....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedyne co przychodzi na myśl po przeczytaniu tego to... Ja chcę jeszcze!!! Gdzie ciąg dalszy?!

    Coś mi się wydaje, że się uzależniłam od Twojego bloga... No nic... Czekam na ciąg dalszy i weny życzę~

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział.... no to chyba Pan się zezłościł na Ala za to potraktowanie Kaiena....
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniały rozdział.... och Pan to się zezłościł na Ala za to potraktowanie Kaiena...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Nie ugryzę za komentarz